Projekt Denko / Akcję Denko prowadzi teraz prawie każdy blog kosmetyczny i urodowy. Stojąc z boku i obserwując można niejednokrotnie przetrzeć oczy ze zdumienia i zapytać siebie: o co w tym wszystkim chodzi?
Projekt Denko – o co chodzi?
Początki Projektu Denko sięgają Youtuba – to najpierw tam rozpoczęły się internetowe działania Videoblogerek, które stopniowo zalały prawie całe środowisko kosmetyczne blogowe. Kto i kiedy to zaczął – nie mam pojęcia, ale fala denkowania rozprzestrzeniła się jak zaraza!
Projekt Denko – co to jest?
Najkrócej rzecz ujmując – jest to projekt polegający na zużywaniu posiadanych kosmetyków do momentu, aż osiągną tytułowe „Denko” – czyli dno opakowania.
Celem Projektu Denko jest zużycie kosmetyku w całości (zasady obejmują użycie kosmetyku nawet niezgodnie z przeznaczeniem np. krem do twarzy jest zużywany jako krem do stóp) i pozbycie się namiętnie chomikowanych i gromadzonych kosmetyków.
Projekt Denko – idea projektu
Idea Projektu Denko jest całkiem zacna – dążenie do minimalizmu kosmetycznego, ograniczenie zbędnych wydatków, opanowanie pokusy kupowania coraz to większych ilości kosmetyków, których można nigdy nie użyć.
Projekt Denko jest zatem świetnym rozwiązaniem dla kosmetoholiczek, zakupomaniaczek i tych, które dostają białej gorączki na myśl o opuszczeniu sklepu/drogerii/bazaru/hurtowni bez zakupu jakiegokolwiek produktu kosmetycznego.
Projekt Denko – jak zacząć?
- Zbierz wszystkie kosmetyki w jedno miejsce. Przeraź się ilością.
- Posegreguj kosmetyki na te, które używasz i których nie używasz. Bez oszustw.
- Posprawdzaj daty i wywal te, które są przeterminowane. Nie łudź się i nie oszukuj się – zjełczały krem czy rozwarstwiony lakier do paznokci na pewno Ci się nie przydadzą.
- Zrób listę tego, co zamierzasz zużyć w danym miesiącu. Używaj tylko tego, co zamierzasz użyć. Ponownie – bez oszustw.
- Poczuj dziką satysfakcję ze zużycia tego, co zalega Ci w kosmetyczce. Przy okazji zrobisz przyjemność najbliższym, którzy będą cieszyć się z wolnego miejsca na półkach.
[…] Jeśli jednak ten błąd w pielęgnacji skóry jest tak dręczący, to może warto zastanowić się nad Projektem Denko? […]
Bardzo fajny artykul, wczesniej nie slyszalalm o takim projekcie
"jak zaraza"!! hahaha a to dobre ;]]] jak zaraza po testowaniu przez klientki próbek w superpharmie hehehee xD
Dzięki za fajowy artykuł :)
Mój Boże… A kogo obchodzi co jakaś panna zużyła w swojej łazience… Czy nie ma granic kretynizmu ?
To nie jest tak jak myślisz -sama uważałam, że ten cały projekt jest o kant dupy potłuc, póki nie trafiłam na góra trzy-cztero minutowe filmiki z połowy roku, nie z miesiąca – bo wtedy wymienia wszystkie kosmetyki jakich użyła, jaki był efekt na początku, cena, co zmieniło w jej cerze i czy – zwyczajnie – szkodzi.
Wątpię, żeby ktokolwiek kontrolował rzeczywisty skład produktu – np. dwa pozornie te same produkty z identycznym składem (niemal) powinny na skórze mieć podobne działanie. A nie powodować następnego dnia wysyp – a drugi nic. Chodzi też o pochodzenie.
Blogerki traktuję czesto jako zwierzątk testowe – nie można testować na uszach królika, to one potestują na swojej skórze, mają za swoje ;). Tyle walczyły o nie testowanie na zwierzetach, to teraz same są beta-testerkami nie sprawdzonych produktów. I już wiem na co nie marnować pieniędzy.
Poza tym, że nie kupuję niczego pod marką L'oral, Garnier i spółkach podobnych. Staram się też ostatnio odgraniczyć ziaję – może poza tonikiem ogórkowym, który z powodzeniem można użyć do rozcieńczania maseczki.
"Używaj tylko tego, co zamierzasz użyć." ???
Chodzi o to, że lepiej stosować systematycznie krem po kremie, zeby nie zniechęcać się, że minął już miesiąc, a nic nie zużyłam.